„Przedsiębiorcy” z uberowskich biznesów procesują się o prawa pracownicze (w Anglii)

211
W kostiumie CitySprint po Londynie (www.ridingincircle.blogspot.com)

W brytyjskich sądach toczy się twarda batalia o prawa ludzi zatrudnionych w tak zwanej gig economy. Relacjonuje ją czasopismo i portal prawniczy „The American Lawyer”.

Określenie gig economy nie ma polskiego odpowiednika – ten sektor gospodarki, oparty na rozwiązaniach cyfrowej komunikacji, nie korzysta z pracowników, lecz wynajmuje ludzi do pracy jako tzw. „samozatrudnionych” indywidualnych przedsiębiorców, co pozwala firmom wydatnie ograniczać osobowe koszty działania. Taki model biznesu rozwija się zwłaszcza w usługach przewozu osób, towarów czy przesyłek. Niektórzy nazywają go „uberyzacją” – określenie to pochodzi od nazwy prekursora, amerykańskiej firmy quasi taksówkarskiej Uber.

Ostatnio owi „samozatrudnieni” w krajach zachodnich dostrzegli negatywne dla siebie skutki rozwoju uberowskiego biznesu i podjęli prawną walkę o swoje prawa.

W listopadzie 2016 r. zaczął się pierwszy z czterech procesów dotyczących statusu zatrudnienia kurierów rowerowych. Wytoczył go posłaniec angielskiej firmy kurierskiej CitySprint, domagając się przyznania mu takich praw pracowniczych, jak płatny urlop i przerwa na odpoczynek. Podobnie jak większość pracujących w firmach uberowskich, kurierzy w CitySprint są uznawani za „samozatrudnionych”, czyli niezależnych wykonawców zleceń, działających na własny rachunek. Oznacza to brak praw i ochrony przysługującej pracownikom, w tym zagwarantowania im wynagrodzenia na poziomie krajowej płacy minimalnej (the national minimum wage).

Podobne powództwa wytoczyli kurierzy pracujący dla firm Addison Lee, eCourier oraz Excel Group Services.

Ich sądową walkę wspiera Niezależny Związek Pracowników Wielkiej Brytanii (The Independent Workers Union of Great Britain), który argumentuje, iż w rzeczywistości kurierzy nie spełniają kryterium samozatrudnienia, ponieważ pracują wyłącznie dla jednej firmy, nie mają wpływu na oferowane im stawki wynagrodzenia i wykonują polecenia zarządzających. W dodatku 3,5 tys. kurierów CitySprint nosi firmowe uniformy i pracuje pod nadzorem systemu GPS.

Firmę kurierską reprezentuje w procesie kancelaria  Squire Patton Boggs.

W ostatnim miesiącu w sprawie prekursora uberowskiego biznesu zapadł w Wielkiej Brytanii przełomowy wyrok sądowy. Zgodnie z nim brytyjscy kierowcy wożący pasażerów na zlecenie firmy Uber powinni być raczej uznawani za pracowników niż pracujących na własny rachunek.

Brytyjski związek zawodowy GMB, który wniósł w lipcu 2016 r. dwa testowe pozwy przeciwko Uberowi, uznał to orzeczenie za „monumentalne zwycięstwo” i ocenił, że będzie ono miało „poważne konsekwencje” dla całego uberowskiego biznesu. W tego rodzaju firmach quasi taksówkarskich jak Uber, Lyft i TaskRabbit, ludzie bez stałej umowy otrzymują do wykonania zlecenia na przewóz osób za pośrednictwem aplikacji na smartfony.

– Kierowcy Ubera i tysiące innych złowionych w pułapkę fałszywego samozatrudnienia będą mieć teraz takie same prawa jak pracownicy. Zostanie zamknięta luka, która pozwoliła pracodawcom bez skrupułów omijać uprawnienia pracownicze, takie jak wynagrodzenie chorobowe czy płaca minimalna, co kosztuje rząd miliony utraconych wpływów podatkowych – skomentowała Maria Ludkin, dyrektor prawny związku GMB.

Przedstawiciele frimy Uber, która była reprezentowana w procesie przez kancelarię DLA Piper, zapowiedzieli wniesienie odwołania od niekorzystnego orzeczenia. Firma z San Francisco stoi wobec podobnych roszczeń także w Stanach Zjednoczonych. Zgodziła się nawet wypłacić do 100 mln dolarów kierowcom, by zakończyć proces z ich pozwu zbiorowego, w którym domagają się przyznania im statusu pracowników. Ugodę odrzucił jednak w sierpniu 2016 r. sędzia federalny. Działania prawne przeciwko Uberowi podjęto również w innych krajach, w tym we Francji.

Od początku recesji w 2008 r. poziom samozatrudnienia w Wielkiej Brytanii wzrósł  gwałtownie – dzisiaj  jedna osoba na siedem pracuje „na własny rachunek”.

Opracowanie: Ireneusz Walencik

i.walencik@rynekprawniczy.pl