Dwie amerykańskie firmy – wytwórca i sprzedawca tzw. marihuany rekreacyjnej – zostały pozwane do sądu. Zarzuca im się odpowiedzialność za śmierć kobiety zastrzelonej przez konsumenta tej używki. Zapowiada się precedensowy proces.
Pozew o bezprawne spowodowanie śmierci (wrongful death lawsuit, wrongful death claim) to konstrukcja amerykańskiego prawa procesowego. Bliscy osoby zmarłej mogą wnieść do sądu powództwo cywilne o zadośćuczynienie i odszkodowanie przeciwko osobie fizycznej lub prawnej, którą uważają za pośrednio współodpowiedzialną za jej śmierć. W takich sprawach amerykańskie sądy rozstrzygały wcześniej o odpowiedzialności koncernów tytoniowych w związku ze śmiercią palacza czy producenci broni, z której kogoś zastrzelono.
Według amerykańskich mediów to prawdopodobnie pierwszy pozew tego rodzaju skierowany przeciwko rozkwitającej branży tzw. rekreacyjnej marihuany, szacowanej już na miliardy dolarów. Obecnie konsumpcja tego narkotyku jest zalegalizowana w trzech amerykańskich stanach Kolorado, Waszyngton i Alaska, jednak nie w miejscach publicznych.
Psychoza po cukierkach
I właśnie w Denver, stolicy Kolorado, zdarzył się bulwersujący i głośny wypadek, który stał się podstawą do wytoczenia procesu. Pewna kobieta, Kristine Kirk, w 2014 r. została tam zabita przez męża Richarda po spożyciu przez niego cukierków “Karma Kandy Orange Ginger” z nadzieniem „ziołowym”, po których na tzw. haju wziął broń i zastrzelił małżonkę.
Przebieg wydarzeń był dramatyczny. Wieczorem owego dnia kobieta zadzwoniła na numer telefonu alarmowego wzywając policję. Twierdziła, że jej mąż naćpał się marihuanowych cukierków, zażył potem proszki przeciwbólowe i raptem zaczął szaleć w domu wrzaskami strasząc dzieci. Domagała się interwencji. Na nagraniu z rozmowy dyspozytora z panią Kirk słychać, jak Richard krzyczy coś w tle o końcu świata, ona mówi, że on ma broń i chyba chce ją zabić, a na końcu pada strzał.
Zarzut braku ostrzeżeń
Rodzice ofiary złożyli właśnie – w imieniu jej trojga dzieci – pozew przeciwko dwóm firmom. Jedną z nich jest Gaia’s Garden legalnie wytwarzająca produkty jadalne z marihuaną (ciastka, ciasta, herbatniki, lizaki, cukierki i inne słodycze), drugą – sklep Nutritional Elements, który sprzedał Richardowi Kirk fatalny w skutkach wyrób, który miał wywołać u niego halucynacje.
– Będziemy w tym procesie szukać sprawiedliwości i dążyć do zmian w branży marihuany spożywczej, która tak szybko się rozwija – oświadczyli adwokaci rodziny Greg Gold i David Olivas.
Pozew opiera się na zarzucie braku ostrzeżeń. Obie firmy „w wyniku zaniedbania, lekkomyślnie i celowo” nie przestrzegły Richarda Kirka o sile działania, zasadach dawkowania oraz możliwych skutkach ubocznych spożywania cukierków z marihuaną, takich jak omamy, paranoje i psychozy.
W Kolorado obowiązują przepisy ograniczające zawartość substancji psychoaktywnej THC w jadalnej marihuanie do dziesięciomiligramowej dawki, wymagające stosowania opakowań chroniących przed dostępem dzieci oraz deklaracji ostrzegawczych o efektach ubocznych, ale wprowadzono je rok po śmierci Kristine Kirk.
Firma odrzuca odpowiedzialność
Firma Gaia’s Garden odrzuca sugestie, że jako producent wyrobów spożywczych z legalną marihuaną, jest tej śmierci winna oraz że jej powinnością było działać zgodnie z podwyższonymi standardami ostrożności, jakie obowiązują wytwórców innych legalnych używek.
– Będziemy stanowczo bronić się przed tą próbą przeniesienia odpowiedzialności z mordercy na substancję, która jest mniej szkodliwa niż alkohol i nie prowadzi do przemocy – zadeklarował Sean McAllister, pełnomocnik firmy Gaia’s Garden.
Jak wyjaśnia portal Fakty Konopne, zmiana stanu świadomości u konsumentów marihuany, jest powodowana przez jeden z obecnych w niej związków chemicznych – tetrahydrokannabinol (THC), który działa na różne części mózgu wywołując uczucie euforii i przyjemności, stymuluje apetyt i sen oraz zwiększa odczuwanie zapachu, smaku i temperatury. W ostatnich kilku dekadach poziom THC w marihuanie wzrósł ze względu na popyt ze strony użytkowników rekreacyjnych.
Opracowanie: Ireneusz Walencik