Walter Benenati, założyciel i partner zarządzający kancelarii The Benenati Law Firm działającej w mieście Orlando na Florydzie (Stany Zjednoczone), rozpoczął rok 2019 od skrócenia do czterech dni tygodnia pracy w swojej 24-osobowej firmie.
Uważa, że była to jedna z najlepszych decyzji w jego życiu. Piątki spędza z rodziną, zabierając trzyletnią córkę na gimnastykę i przygotowując późny brunch. Pracownicy jego kancelarii natomiast wykorzystują ten dzień na załatwianie swoich spraw i wizyty u lekarzy, które wcześniej musieli wtłaczać w dzień pracy albo brać na nie cenny dzień wolny.
Sprawę opisał w listopadzie 2019 r. internetowy portal branżowego czasopisma „The American Lawyer” w artykule Dylana Jacksona „A Firm Implemented a 4-Day Workweek and Hasn’t Looked Back”. Nawiązał w ten sposób do wiadomości, która niedawno obiegła cały świat, o tym że japoński oddział firmy informatycznej Microsoft przeprowadził jednorazowy eksperyment z czterodniowym tygodniem pracy, który przyniósł 40-procentowy wzrost wydajności pracowników.
Morale i wydajność lepsze
Podobnie jak Microsoft, Benenati, prawnik zajmujący się obsługą roszczeń o odszkodowania za tzw. szkody osobiste (uszkodzenie ciała, rozstrój zdrowia) i upadłościami, twierdzi, że jego kancelaria nie tylko nie ucierpiała, ale zaobserwował pozytywne efekty skróconego tygodnia pracy (shortened workweek). Podkreśla, że jego firma jest tak konkurencyjna, jak to tylko możliwe – to konieczność, ponieważ rywalizuje na tym rynku z amerykańskim gigantem szkód osobowych (personal injury), kancelarią Morgan & Morgan, która także ma biuro w Orlando. Benenati przyznał, że miesięczne wskaźniki utrzymania klientów (retention rate) nie spadły, a morale i wydajność pracowników wzrosły.
– Zawsze sądziłem, że powinienem przez cały czas „ogarniać” biznes, ale zdałem sobie sprawę, jak ważne jest dla człowieka, aby mógł zdążyć odebrać dziecko ze szkoły i zobaczyć się z żoną w piątek. Wydajność jest lepsza, ponieważ wszystko musi być zrobione do czwartku, a po trzydniowym weekendzie ludzie wracają do pracy z nową energią – ocenił Benenati w artykule.
Wyjaśnił, że pracownicy kancelarii nie pracują mniej godzin tygodniowo, niż wtedy kiedy przychodzili do niej przez pięć dni. Pięciu prawników, a także 14 z 19 pracowników, pracuje po 10 godzin dziennie zamiast typowych ośmiu, zaczynając o 8 rano i kończąc o 18, aby zapewnić że przychody (billing) nie spadną i „każdy nadal ma 40 godzin” (everybody still gets their 40 hours).
Benenati powiedział też, że czterech pracowników i jeden kierownik (case manager) pracują przez tradycyjny pięciodniowy tydzień, ponieważ wolą pracować do godziny 17. A w każdy piątek jeden adwokat rotacyjnie jest obecny w biurze na dyżurze, aby udzielać porad i obsługiwać przychodzących klientów.
Jednak eksperci, z którymi rozmawiał dziennikarz „The American Lawyer” nie widzą wielkich szans na to, aby czterodniowy tydzień pracy przyjął się jako standard w amerykańskiej branży prawniczej. Choćby dlatego, że wielkie firmy prawnicze nie mają takiej elastyczności w działaniu jak kancelaria Benenati, aby móc wdrożyć skrócony tydzień pracy. Ale kwestia dotyka największych wyzwań dla zdrowia psychicznego i morale pracowników kancelarii prawnych.
Praca czyni prawnika
Lauren Rikleen, prezes Rikleen Institute for Strategic Leadership, firmy doradczo-szkoleniowej oferującej dostawcom usług profesjonalnych, w tym prawniczych, rozwiązania w zakresie tzw. human resources, twierdzi w artykule, że najważniejszym z nich jest wciąż piętno (the sigma) nałożone w środowisku prawników biznesowych na czas wolny od pracy. Chodzi o wciąż powszechnie panujące – zwłaszcza wśród szefów – przeświadczenie, że prawnik usługowy powinien pracować cały czas, praca bowiem jest jego największą pasją i wielką potrzebą firmy. I choć wakacje, elastyczne godziny pracy i płatny urlop rodzicielski stały się prawie standardem, ponieważ kancelarie starały się rekrutować artykułujące takie oczekiwania młode talenty z najwyższej półki i zatrudniać prawniczki, to nierzadko nie jest w nich mile widziane korzystanie z tych zaoferowanych udogodnień, jak mówi Rikleen. Jej zdaniem, wdrożenie elastyczności do wykonywania zawodu prawnika napotyka nadal na trudności z powodu wspomnianego piętna. I nie pomaga w jego likwidacji to, że w większości kancelarii prawnicy pracujący wedle elastycznego harmonogramu wykazują większe obciążenie pracą od kolegów, którzy pracują wedle sztywnych ram czasowych. Środowisko, w którym wszyscy mają jednolity dzień pracy i taki sam skrócony tydzień, mogłoby eliminować takie porównania i osłabiać to piętno, twierdzi Rikleen.
– Nie ma jednego uniwersalnego rozwiązania (there’s no one-size-fits-all), ale intrygującą rzeczą w tym modelu jest to, że ogranicza on istotną barierę wiążącą się z elastycznym czasem pracy, ponieważ wszyscy mają ten sam harmonogram i nikt nie jest postrzegany jako mniej zaangażowany w robotę – wyjaśniła Rikleen w artykule.
Dwóch do jednego dzieła
Debbie Epstein Henry, doradca w branży prawniczej i współzałożycielka firmy Bliss Lawyers, dostarczającej usługi prawne w formule NewLaw, z kolei od lat twierdzi, że prawnicy usługowi powinni bardziej otworzyć się na model „podziału pracy” (job shares), standardowy wśród lekarzy, a także przyjęty przez prawników wewnętrznych, pracujących w organizacjach nienastawionych na zysk oraz dla rządu. Dzielenie pracy polegające na tym, że dwóch prawników jest na bieżąco w tej samej sprawie i nawzajem się uzupełnia, pozwala im cieszyć się wakacjami lub urlopem rodzicielskim bez poczucia winy oraz konieczności ciągłego sprawdzania telefonów i wiadomości e-mail, tego bardzo niedobrego aspektu pracy, który Henry określa jako niezdolność do bycia poza zasięgiem, bez połączenia (be off call).
W artykule Henry twierdzi, że ustalenia dotyczące podziału pracy (job-sharing arrangements) są nawet łatwiejsze w dużych kancelariach, które zatrudniają wielu prawników. Przykładowo do tej samej dużej sprawy można przydzielić dwóch associates średniego szczebla, tak aby obaj wiedzieli o niej wszystko, co trzeba, uczestniczyli razem w spotkaniach z klientem i byli włączeni w obieg komunikacji. Wówczas jeden z nich może wyjechać na wakacje, cieszyć się wypoczynkiem i wziąć wolne od poczucia winy z powodu nieobecności w pracy (take time off guilt-free), gdyż będzie miał pewność, że ten drugi wszystkiego dopilnuje i zrobi, co trzeba.
I choć krytykanci (naysayers) mogą twierdzić, że praktykowanie prawa w kancelariach jest dziedziną wyjątkową, w której uzgodnienia dotyczące dzielenia pracy nie mogą działać tak, jak w innych przedsiębiorstwach, Henry nie kupuje tego argumentu.
– Jeśli to działa w sprawach życia i śmierci, tak jak w przypadku lekarzy i pielęgniarek, dlaczego nie miałoby to działać w przypadku prawników? – pyta retorycznie Henry w artykule.
Wolny piątek, a może środa
Nathan Peart, konsultant w firmie rekrutacji prawników Major, Lindsey i Africa, nie ma złudzeń co do powszechnego przyjęcia czterodniowego tygodnia pracy w branży prawniczej. Mówi w artykule, że kancelarie nie będą pionierami tego rozwiązania. Jego zdaniem, elastyczny czas pracy jest świetną rzeczą dla prawników, ale ta elastyczność powinna leżeć w gestii jednostki, a nie firmy.
– Może nie wszyscy chcieliby wolnego piątku? Może dla niektórych lepsza będzie środa lub poniedziałek? Większe inwestycje w technologię i współpracę grupową mogą przynieść takie same rezultaty – powiedział Peart w artykule.
Opracowanie: Ireneusz Walencik