Dwoje kandydatów na szefa adwokatury – zjazd wybierze prezesa

547

W piątek 25 listopada 2016 r. rozpoczyna się XII Krajowy Zjazd Adwokatury. Potrwa trzy dni i wybierze nową Naczelną Radę Adwokacką i jej prezesa na czteroletnią kadencję.

Do prezesowskiego fotela zgłosiło się dwoje kandydatów: Jacek Trela i Małgorzata Kożuch. Obecny szef samorządu adwokackiego Andrzej Zwara nie może już uczestniczyć w tym wyścigu – wyczerpał limit dwóch kadencji z rzędu.

Pretendenci nie są w środowisku adwokackim nieznani. Jeśli chodzi o Jacka Trelę – to nawet wręcz przeciwnie. Jest on działaczem od 1989 r. i doszedł w tym czasie do adwokackiej „góry” – poprzez m.in. dwukrotny dziekanat w warszawskiej izbie. Ostatnie dwie kadencje był wiceprezesem NRA. Małgorzata Kożuch jest tejże NRA członkiem, kieruje w niej Komisją Praktyk Rynkowych i Konkurencji.  

Plusiki bilansu Zwary

Podczas zjazdu nad kierunkami działania samorządu w nowej kadencji będzie obradować 327 delegatów z 24 okręgowych izb adwokackich. Podsumują także pracę i dorobek ustępujących władz krajowych. Jaki jest ten dorobek? Co udało się zrobić w latach 2013-2016?

Na dodatnie konto ustępującego prezesa i jego ekipy można zapisać ustawowe zmiany usprawniające adwokackie postępowania dyscyplinarne i usamodzielniające rzeczników dyscyplinarnych. Poza tym postęp w informatyzacji adwokatury i akcje promowania wizerunku adwokatów – przeróżnych kampanii marketingowo-piarowskich było sporo. Na bilbordach, w komunikacji publicznej, na ulicach, w Internecie byli przedstawiani jako codzienni doradcy przeciętnego człowieka. Efekty mogą kiedyś przyjść w myśl zasady „kropla drąży skałę”. Za sukcesy schodzących władz może być także poczytane przyznanie adwokatom  prawa do występowania przed Urzędem Patentowym w sprawach zgłoszeń znaków towarowych czy wdrożenie przez poprzedni rząd systemu nieodpłatnej pomocy prawnej, który dał dodatkową pracę. Wreszcie, przedwyborcza przychylność Borysa Budki, ministra sprawiedliwości w koalicji PO-PSL, zaowocowała korzystnymi zmianami dotyczącymi stawek wynagrodzenia za prowadzenie spraw z wyboru i z urzędu. Jednakowoż nie udało się całkiem obronić podwyżek ministra Budki przez ostatnimi obniżkami ministra Ziobry.

Czar uchwały sprzed trzech lat

No i to chyba tyle. A co się nie udało? Najgorszą porażką był bez wątpienia przegrany z radcami i legislatorem bój o obronę adwokackiego monopolu w sprawach karnych. Ale takich niepowodzeń w sprawach strategicznych dla palestry, bo dotyczących samego wykonywania profesji, było więcej, jeśli sięgnąć do uchwały programowej poprzedniego zjazdu adresowanej właśnie do NRA.

NRA miała na przykład opracować na nowo regulację w zakresie etyki zawodowej pozwalającą odróżnić, chociażby w Internecie, niedopuszczalną reklamę zawodową od dozwolonej  informacji. Bierność zarówno w tej sprawie, jak i w ściganiu nadużyć, owocuje wolnoamerykanką – odważniejsi pozostają bezkarni, a etyczni mają gorzej.

W uchwale mowa też o wprowadzeniu formalnej specjalizacji zawodowej, tytułu adwokata-specjalisty, kryteriów i procedur jego uzyskania. Skończyło się na dyskusjach, konferencjach. Tak samo w kwestii postulowanego przez poprzedni zjazd rozważenia możliwości wykonywania zawodu „w formie kapitałowych spółek prawa handlowego, w których wyłącznymi wspólnikami byliby adwokaci lub radcowie prawni”. Tu gorzej nawet, bo w tej kwestii choćby dyskusji nie było.

Zachować status quo – cel osiągnięty

Cała ta agenda po raz kolejny zresztą i od lat przechodzi na następne kadencje władz samorządu. Dlatego ogólna ocena ekipy ustępującej, a rządzącej przez ostatnie sześć lat pod wodzą prezesa Zwary, wypada negatywnie, nie tylko od strony zewnętrznego obserwatora. Była to NRA, której rządy cechowała zachowawczość i bierność. Sprawy trudne i dyskusyjne, ale niezmiernie ważne dla szeregowych członków korporacji, nie tylko nie doczekały się rozstrzygnięcia, ale nawet poważnej rozmowy środowiskowej. Celem było utrzymać status quo i to się udało.

Tymczasem, jak pokazał reprezentatywny sondaż przeprowadzony wśród adwokatów i aplikantów, większość jego uczestników chciałaby więcej swobody w wykonywaniu zawodu – opowiedziała się za umożliwieniem adwokatom pracy na etacie, korzystania z reklamy i prowadzenia kancelarii w formie spółek kapitałowych.

Czy jest na to jakakolwiek szansa? Warto sprawdzić, jakie zamiary przyświecają dwojgu kandydatów na prezesa NRA.

On liberalny, jak… Hillary Clinton

Jacek Trela, lat 60, ze względu na prawie 30-letnią karierę w samorządzie może być postrzegany jako kandydat obecnych elit, aktualnego adwokackiego establishmentu, dzisiejszego układu korporacyjnej władzy, tzw. „starych”. Nie są znane jego wypowiedzi, w których formułowałby program śmiałych zmian, choćby przybliżających adwokaturę do realiów XXI wieku.

W wywiadzie dla portalu Prawnik.pl, którego tytuł jest znamienny „Ja jestem człowiekiem lojalnym”, odnosi się do przedstawionego powyżej spisu problemów adwokatury, których jako wiceprezes nie próbował rozwiązywać. Lecz teraz buduje z nich swój quasi-program wyborczy. Zapytany o cele, jakie sobie stawia, mówi o konieczności podjęcia działań „w celu zwiększenia popytu na usługi prawne”. Samorząd powinien, jego zdaniem,  „skierować wysiłki na edukowanie społeczeństwa i promocję adwokatury” oraz na „bieżące informowanie o tym, jakim jesteśmy zawodem, do czego się przydajemy i jakie są nasze atuty”.

Pretendent proponuje też, aby „rozpocząć rozmowy z resortem sprawiedliwości o rozszerzeniu przymusu adwokackiego” np. na sprawy gospodarcze. Nie widzi także przeciwwskazań do „prowadzenia działalności adwokackiej w formie spółki z ograniczoną odpowiedzialnością”. „Jeśli miałoby to ułatwić wykonywanie zawodu adwokata, jestem za” – deklaruje.

I dalej, jego zdaniem, ograniczenia kodeksu etyki i zasad wykonywania zawodu zakazujące adwokatom członkostwa w  zarządach spółek prawa handlowego oraz umawiania się z klientem wyłącznie na wynagrodzenie  success fee „powinny zostać wyeliminowane”. Albowiem ”dalsze utrzymywanie wewnętrznych barier, utrudniających adwokatom działalność na rynku, nie ma uzasadnienia”. W kontekście pytania o reklamę  stwierdza zaś, że  „pożądane będzie dokonanie zmian w zasadach informowania, tak żeby ułatwić adwokatom dotarcie do potencjalnych klientów”.

Ona, czy jak Trump… dynamiczna?

Kontrkandydatka Małgorzata Kożuch, lat 44, także udzieliła wywiadu dla portalu Prawnik.pl., w którym opowiada o starcie  do prezesury adwokatury, zatytułowanego „Czasy mamy dynamiczne i taki też musi być prezes”. Ustawia się stanowczo w kontrze do przeciwnika wyborczego, jego stylu działania i dotychczasowych osiągnięć ekipy, którą tenże uosabia. Jest zdecydowanie kandydatką opozycji wobec władzy.

W rozmowie nie stroni od odniesień do tzw. „bieżączki krajowej” (ekshumacje smoleńskie, czarny protest kobiet) – wyraźnie objawia temperament polityczny. Na pytanie o ofertę dla adwokatów  odpowiada wskazaniem na temat „pozyskiwania klientów, jak i zaspokajania ich potrzeb”. Wspomina o pośrednictwie w zawieraniu umów z klientami poprzez Internet, otwarciu adwokatury na e-kancelarie, działaniach na rzecz obniżania kosztów działalności indywidualnych adwokatów dzięki udostępnieniu przez samorząd infrastruktury informatycznej i oprogramowania prawniczego.

Pretendentka uważa, że „NRA może pomóc w zdobywaniu nowych rynków usług, takich jak np. pewne czynności notarialne (protokołowanie zgromadzeń), oferowanie dostępu do baz danych (np. PESEL) czy usługi na rzecz rzecznika finansowego”.

Jest otwarta na „ wprowadzenie nowych form wykonywania zawodu”. Jej zdaniem warto rozważyć „stosunek pracy między adwokatami”  ponieważ byłoby to korzystne dla kobiet w ciąży i matek oraz dla osób, których kariera zawodowa zwalnia i które chciałyby pracować „w ograniczonym zakresie, bez ponoszenia kosztów lokalu, obsługi sekretarskiej czy mediów”.

Wspomina także o problemie wysokich składek obowiązkowych polis OC, na których ubezpieczyciel zarabia rocznie nawet 4 mln zł.

Kraków kontra Warszawa

Pamiętając że jeden kandydat (a właściwie kandydatka) pochodzi z konserwatywnego, tradycyjnego Krakowa, a drugi – z modernistycznej i dynamicznej Warszawy, można pokusić się o stwierdzenie, że w ich wypadku doszło do odwrócenia stereotypowych biegunów, co pokazują zarówno wypowiedzi, jak i sylwetki pretendentów.

Kto wygra, to w wielkiej mierze zależy od składu izbowych delegacji na zjazd. Dotychczas zawsze ton nadawali  w nich „zawodowi delegaci”, którzy decydowali o władzach palestry od „…dziesięciu lat”. I na sali obrad, i w kuluarach, trudno było wypatrzeć osoby w wieku 30-40 lat. Jeśli tak będzie i tym razem, szanse Jacka Treli byłyby wyższe. Ale kto wie? Może i w adwokaturze czasy „Clintonów” mijają?

Ireneusz Walencik

i.walencik@rynekprawniczy.pl