Twardej liczby nie ma. Od czasu do czasu pojawiają się szacunki. Branża działa w dużym rozproszeniu, rynek usług dzieli się na segmenty dla biznesu i dla konsumentów prywatnych. Obowiązuje go podział na jurysdykcje… Statystykom jest trudno o dane i ich zsumowanie.
W październiku 2013 r. Nigel Knowles, ówczesny globalny współdyrektor prawniczej sieci DLA Piper, jeden z niekwestionowanych autorytetów i globalnych liderów branży, oszacował rynek usług prawnych dla biznesu na 300 mld dolarów. Wymienił tę kwotę przemawiając do czołówki prawników z Leeds na spotkaniu klubu biznesowego przy lokalnej gazecie „Yorkshire Post”. I dodał, iż jeszcze żadna firma prawnicza nie ma nawet jednego procenta rynku, więc w sektorze usług prawnych widać ogromne pole do konsolidacji.
Trzy lata później, w październiku 2016 r., pojawiła się nowa liczba. David Curle, dyrektor działu badania rynku w firmie Thomson Reuters Legal zajmującej się dostarczaniem usług oraz rozwiązań i doradztwa dla branży prawniczej, wycenił globalny „przemysł prawniczy” na kwotę 700 mld dolarów. Wliczył w nią: przychody kancelarii i firm prawniczych, wydatki korporacji i przedsiębiorstw na wewnętrzne działy prawne oraz wydatki konsumentów-osób prywatnych na tzw. pomoc prawną.
Przemawiając na konferencji Legal Geek w Londynie David Curle skonfrontował tę liczbę z inną: amerykańska sieć handlu detalicznego – supermarkety Walmart – miała w ubiegłym roku 482 mld dolarów obrotu. Przychody światowego rynku usług prawniczych są mniejsze niż połowa łącznej wartości rynku budowlanego w Stanach Zjednoczonych i równe połowie globalnego rynku farmaceutycznego.
– Nam się zdaje, że branża prawnicza jest wielka, ale w rzeczywistości taka nie jest. Dlatego wiele firm technologicznych przechodzi obok niej. Uważają, że nie jest wystarczająco duża, by się nią zainteresować. Inne rynki wydają im się dużo większe i przez to bardziej atrakcyjne do inwestowania – stwierdził David Curle.
Opracowanie: Ireneusz Walencik