Powstała kancelaria doradzająca, jak unikać sporów i procesów sądowych

1935

Ligit – tak nazywa się kancelaria, którą w sierpniu 2020 r. otworzył prawnik procesowy i arbitrażowy Jan Kieszczyński. Odszedł z kancelarii NGL Legal, do której przystąpił rok wcześniej, a dołączyło do niego dwóch aplikantów.

Według informacji z witryny internetowej kancelarii, jej wyjątkową specjalizacją ma być doradzanie, jak unikać sporów i procesów sądowych (dispute avoidance ). „Wierzymy, że prawdziwa praktyka sądowa i arbitrażowa to nie tylko rozwiązywanie sporów, ale przede wszystkim ich unikanie. Wiemy, że można zrobić znacznie więcej, aby przewidywać, szacować i zapobiegać sporom. I to właśnie robimy” – czytamy na witrynie.

Jan Kieszczyński jako counsel w zespole rozwiązywania sporów kancelarii NGL Legal zajmował się obsługą procesów sądowych, sporów arbitrażowych, postępowań egzekucyjnych. Pracował dla firm z branż nieruchomości, budownictwa, finansów. Wcześniej przez pięć lat był prawnikiem specjalizującej się w sporach sądowych i arbitrażowych kancelarii Kocur i Wspólnicy. Przedtem przez ponad 2,5 roku pracował w kancelarii Woźniak Kocur, a przez ponad pół roku w kancelarii Salans.

Jest adwokatem od 2015 r., absolwentem studiów prawniczych na Uniwersytecie Warszawskim (2011).

W zespole kancelarii jest ponadto dwóch aplikantów: adwokacki – Paweł Hajduk i radcowski – Mateusz Wiśniewski.

*****

Na pytania „Rynku Prawniczego” o powody utworzenia własnej kancelarii oferującej nietypowe doradztwo odpowiada Jan Kieszczyński.

„Rynek Prawniczy”: Dlaczego zdecydował się Pan odejść z kancelarii NGL Legal i dlaczego do własnej firmy?

Jan Kieszczyński: Decyzja o odejściu z NGL Legal nie była łatwa. Już od dłuższego czasu miałem pomysł wprowadzenia nowej, innowacyjnej formuły współpracy z klientami poszukującymi wsparcia w sprawach spornych – zarówno w ich prowadzeniu, jak i w ich unikaniu. Myślę, że branża prawnicza jest na początku zmiany sposobu, w jaki kreuje się i sprzedaje wartość – wąskie specjalizacje, wokół których budowane są praktyki w wielu kancelariach, nie zawsze dobrze służą klientom. Chciałem stworzyć miejsce, które będzie patrzeć na spory holistycznie. Kancelaria Ligit jest wcieleniem tego sposobu myślenia w życie.

„Rynek Prawniczy”: W Internecie ogłosił Pan, że to będzie kancelaria unikania sporów. Czy to chwyt reklamowy? Przecież prawnicy od zawsze zarabiają na prowadzeniu czy wręcz przedłużaniu procesów sądowych.

Jan Kieszczyński: To nie jest chwyt reklamowy. Uważam, że koniec tego typu obsługi, o jakiej wspomina Pan w swoim pytaniu, jeśli jeszcze nie nadszedł, to jest bliski. Niewielu klientów ma potrzebę prowadzenia długich sporów – chociaż są oczywiście i tacy, i czasem ma to strategiczny sens, zwłaszcza w sprawach precedensowych. Znacząca większość klientów unika jednak sądów. Polskie realia są takie, że postępowania ciągną się latami. Mało kogo na to stać, a nawet jeśli stać, to z reguły ma bardziej twórcze pomysły na wykorzystanie kapitału.

„Rynek Prawniczy”: To jakie ma Pan „patenty” dla klientów na unikanie sporów? Mediacje, negocjacje? A jakie argumenty dla nich, że to się może opłacać?

Jan Kieszczyński: Unikanie sporów może się klientom wyłącznie opłacać. Podstawowym „patentem”, jak Pan to ujął, jest analiza ryzyk. Pokazujemy klientom, gdzie istnieją zagrożenia sporem oraz czy i jak można im zapobiec. Wyjaśnię to na konkretnym przykładzie. Mieliśmy wielokrotnie do czynienia ze sporami transakcyjnymi, których ewidentnie można by było uniknąć, gdyby tylko zawartą umowę inwestycyjną, czy umowę sprzedaży udziałów, przeczytał i zweryfikował wcześniej prawnik od sporów. Oczywiście, nie chodzi mi o to, że lepiej niż koledzy od transakcji wiemy, jak je finalizować. Mamy natomiast w naszej praktyce sporów unikalną możliwość oglądania tego, co się dzieje, kiedy sytuacja rozwinie się niezgodnie z planem. Dzięki doświadczeniu wyniesionemu z sądów czy postępowań arbitrażowych „widzimy więcej” i co najważniejsze, potrafimy tę wiedzę i doświadczenie przełożyć na realia biznesu. Na tej podstawie identyfikujemy i oceniamy ryzyka we wszystkich procesach operacyjnych, transakcyjnych czy handlowych – zgodnie z założeniem, że lepiej zapobiegać niż leczyć.

Natomiast wracając do kwestii mediacji – osobiście nie jestem ich entuzjastą. Negocjacje natomiast mają sens prawie zawsze. Czasem oczywiście trzeba tym negocjacjom pomóc „lewarując” swoją pozycję działaniami sądowymi lub pozasądowymi.

„Rynek Prawniczy”: Oprócz prowadzenia/unikania sporów, w czym jeszcze specjalizuje się kancelaria Ligit?

Jan Kieszczyński: Nasza praktyka sporna jest szeroka i obejmuje praktycznie każdą sytuację, w której przedsiębiorca ma do czynienia ze sporem, niezależnie od tego, czy występują w nim aspekty cywilistyczne, karne czy administracyjne. Tego oczekują od nas klienci. Takie holistyczne podejście wymaga interdyscyplinarnej wiedzy z zakresu różnych gałęzi prawa. Wymaga ono od nas także szerokiego rozumienia wielu sektorów gospodarki, w których działają nasi międzynarodowi i polscy klienci.

Zajmujemy się jednak nie tylko sporami. Choć prawie każdy nasz klient podejmuje pierwszy kontakt z kancelarią w związku z sytuacją sporną, wielu kontynuuje współpracę z nami, ceniąc sobie nasze zaangażowanie i filozofię działania ukierunkowaną na zapobieganie potencjalnym konfliktom w przyszłości.

„Rynek Prawniczy”: Dwóch aplikantów odeszło za Panem z NGL Legal. Czyli ma Pan zespół?

Jan Kieszczyński: Nigdy nie planowałem jednoosobowej kancelarii, zespół jest dla mnie bardzo istotny. Jakości, którą chcę zaoferować klientom, nie da się zapewnić w pojedynkę. W Ligit dołączył do mnie najpierw Paweł, a zaraz potem Mateusz. Jesteśmy zgraną i silną ekipą. Wspólnie tworzymy fundament dla dalszego rozwoju zespołu kancelarii, którą aktywnie rozbudowujemy szukając utalentowanych prawników.

„Rynek Prawniczy”: Co oznacza nazwa kancelarii?

Jan Kieszczyński: Ligit to nazwa własna – nie jest ani akronimem, ani skrótem. Znacząca część klientów kancelarii pochodzi z zagranicy, w szczególności z krajów skandynawskich. To właśnie potrzeba łatwości w posługiwaniu się naszą marką w języku angielskim stanowiła istotne kryterium jej wyboru. Ligit to nazwa zwięzła i prosta, dokładnie taka, jak styl komunikacji, który przyjmujemy z klientami.

Pytania zadał Ireneusz Walencik

i.walencik@rynekprawniczy.pl